9 czerwca, rozbrzmiewający polonez, sala w iście hollywoodzkim stylu, liczna wpadająca w zachwyt publika i my – dumni uczniowie klas trzecich kroczący w metrum 3/4. Tak właśnie wyglądał bal gimnazjalny, ale rozbudujmy trochę ten opis. Najpierw trzeba było wszystko przygotować. Zajęło nam to trzy dni i sporo kosztowało: dużo pracy, nerwów, markerów (liczonych w tysiącach) i koców termicznych (jeśli coś jest głupie, ale działa, to wcale nie jest takie głupie). Efekt w każdym razie był bardzo dobry, wszyscy podziwiali wystrój. Skupmy się jednak na najważniejszym, mianowicie polonezie. Przygotowania trwały pół roku. Tu należą się ogromne podziękowania dla pani Bożeny Mostowskiej: za trud i wysiłek, zdarte gardło i opadające ręce.
Może i nie jesteśmy najłatwiejsza w pracy grupą, jednak każdy, kto widział naszego poloneza bezapelacyjnie powie, że wyglądał on brawurowo i doskonale opanowaliśmy nawet najtrudniejsze figury. A co powiemy my? „Fajni ludzie, fajna muzyka”, „Było spoko, ale za krótko”, „Było ok”, „Chłopaki roztańczeni” (wyrazy uznania od wszystkich dziewczyn). Jednak czym by był ten bal, gdyby nie nasze wspaniałe wychowawczynie – p. Agata Pietrasik – Leśniak i p. Katarzyna Sumińska. To one były przez ostatnie trzy lata naszymi gwiazdami, wręcz polarnymi!, bo wskazywały nam drogę przez całe gimnazjum, promieniowały energią, jaśniały serdecznością, a my mogliśmy opalać się w blasku ich uśmiechów, nawet kiedy były daleko od nas, mogliśmy czuć ich wsparcie. Każda z wychowawczyń dostała więc własnoręcznie wykonanego Oscara. Pozostali pracownicy szkoły dostali od nas kwiaty jako wyraz szczerej wdzięczności za spędzone trzy lata, a miejmy nadzieję, że wspomnienia o roczniku ’02 będą tak barwne jak ich płatki. Bal zakończył się późno, choć jeszcze tego samego dnia; u każdego z uśmiechem na twarzy. Wiemy, że te 57 sympatycznych gwiazdek zawsze będzie świecić na niebie pijarskiej.
Ewa Lesiak