Bal karnawałowy oczami Pippi

Willa Śmiesznotka, 24 stycznia 2015

Drodzy Moi Znajomi z pijarskich szkół!

Kiedy przyszedł do mnie list z Waszej szkoły, z Waszego kraju, od razu poszukałam na swojej mapie (pozostawionej przez mojego tatusia – wilka morskiego) Polski. Od razu, to znaczy wtedy, kiedy wyrwałam go z  paszczy mojego konia Alfonsa. Nie miałam żadnych planów związanych z zabawą karnawałową, więc pomyślałam sobie, że czemu by nie odwiedzić Was.

Przecież to „dorośli nigdy nie mają przyjemności. Mają tylko mnóstwo nudnej roboty, głupie ubrania, odciski i pidatkikominalne”, a ja bardzo lubię się bawić. 

Spakowałam się i ruszyłam w drogę, trochę jest ze Szwecji do Polski. Poza tym wcale nie tak łatwo przenieść konia przez Morze Bałtyckie. Musiałam też omijać góry lodowe, dobrze, że miałam lunetę. Niestety, jak wiecie, trochę się spóźniłam, ale to wina Pana Nillsona, który stwierdził nagle, że wcale nie chce podróżować tak daleko. Musiałam więc znaleźć zaprzyjaźnionych piratów – na szczęście dopływają do brzegów Polski – i wsadzić moją kapryśną małpkę na pokład. A, jeszcze jedna sprawa… Miałam dla Was pierniczki – pamiętacie, że lubię je piec – niestety, Alfons zjadł w drodze wszystkie (konie też „zajadają” stres, w tym przypadku wywołany wielką wodą). 

Kiedy weszłam do Waszej szkoły, pomyślałam, że może szkoła wcale nie jest taka zła, choć nadal uważam, że „tabliczki schorzenia” nie potrzebuję. Postanowiłam podążyć za muzyką. Na schodach przywitał mnie jakiś ładny pan w meloniku i czarnym fraku, a później miły Czerwony Kapturek – pani Agata Pietrasik – który wymyślił ten bal podczas podróży do babci. Okazało się, że spóźniłam się bardzo na pierwszą część, bo jacyś goście, jak dowiedziałam się potem z klas I – III, opuszczali już salę (pięknie przystrojoną). Zdążyłam usłyszeć tylko, że górę słodyczy i gier otrzymali: pan Mikołaj Łukasik z klasy Ip, z klasy Iw pan Miłosz Jabłoński, pani Ewa Masłowska z klasy 2 i pan Jan Filipowicz z 3. Też chciałabym dostać taką grę. Rozmarzyłam się, gdy nagle zobaczyłam jakiegoś zielonego potwora. Miałam potraktować go tak jak policjantów, którzy gonili mnie i chcieli zamknąć w domu dziecka,  ale okazało się, że to Wasz… nauczyciel – pan Damian Górski – który długim, zielonym paluchem dopilnował, by wszystko stało na miejscu i, jak się dowiedziałam, On także wyczarował ten bal. Może szkoła naprawdę nie jest straszna. 

Po chwili w sali zaczęli pojawiać się dostojni goście – tzn. Wy. Widziałam Rzymiankę, jakiegoś pana z długimi wąsami (ponoć to pan Józef Piłsudski i jest on dla Was ważną postacią), koszykarza, Pocahontas, Kowbojkę, Króla Juliana, Klauna, Królową Śniegu. I jakoś wtedy zrobiło mi się smutno, bo Wy tak ładnie wyglądaliście, a ja miałam stare, pocerowane spodenki. Jednak nie pozwoliliście mi się smucić i szybko porwaliście mnie 

do tańca. A właśnie poznałam też polski taniec – polonez. Szybko zgłodniałam. Jakieś miłe panie (Wasze mamy) poczęstowały mnie m.in. pysznymi kokosankami. O, Panie Nillsonie, niech żałuje Pan, że ich nie spróbował. Sprawiliście mi też wielką niespodziankę, kiedy zaprosiliście mnie do wspólnego zdjęcia. W napięciu, razem z Wami czekałam na wyniki loterii, a także konkursu na najoryginalniejszy strój (nie wiedziałam, że Wy tylko się przebraliście, ale to śmieszne!) – wygrała Rzymianka – Ola Wielgomas, Józef Piłsudski – Szymon Pisarek oraz ekologiczna dama – Ania Koza. Czas tak szybko minął. Jakaś miła pani – Wasza nauczycielka, która objęła dowodzenie nad balem – pani Ula Mrówka, powiedziała mi, że teraz zaczyna się zabawa dla „starszaków”, czyli uczniów gimnazjum i liceum i jestem trochę za mała, by wziąć w niej udział. Pani ta zaproponowała mi, żebym odpoczęła sobie przed podróżą, z czego chętnie skorzystałam. Dla takiego nauczyciela, organizującego świetne bale, mogłabym chodzić do szkoły!

Bawiłam się tak dobrze (np. tańcząc z balonem),jak wtedy, kiedy stałam się na chwilę Poszukiwaczem. Było super i nie musiałam „kiwać palcami w butach”. Bardzo dziękuję Wam za zaproszenie i fantastyczną zabawę. Dziękuję Waszym Wychowawcom i Nauczycielom, którzy wymyślili te atrakcje, sprawowali nad Wami, i nade mną, opiekę. Szczególne podziękowania kieruję do organizatorów – pani Agaty Pietrasik, pana Damiana Górskiego, pani Urszuli Mrówki, pani Ludwiki Frątczak, pani Joanny Kucharek oraz pana Piotra Komuńskiego. Taka impreza to wielkie wyzwanie, o wiele większe niż  przygotowanie urodzin, jednak wszystko było dopięte na ostatni guzik – wystrój, papu, muzyka, zabawy, loteria.  Mój szczery, choć szczerbaty uśmiech, kieruję także do Waszych Rodziców i przemiłych licealistów – Weroniki Ornafy, Kamili Morawskiej, Piotra Balei, Piotra Kolosa, Filipa Golędzinowskiego, Pawła Pioruna – wcale nie są przemądrzali (a tak mi się wydawało, przecież to już prawie dorośli). Dzielnie pomagali nauczycielom, wymyślali szalone zabawy, rozdawali losy. Dostajecie ode mnie order uśmiechu Pippi! Taki sam order otrzyma diakon Dominik, który, podobnie jak ja, lubi pląsać. Dzięki tym wszystkim osobom wiem, że „po to jesteśmy na tym świecie, żebyśmy byli dobrzy i mili dla innych”.

PippilottaViktualiaFiranellaZłotmonettaPończoszanka

PS

Koniecznie musicie odwiedzić mnie w Szwecji!