„Bóg przychodzi w we właściwym czasie”, czyli parę słów o „dużych” jasełkach

Nigdy nie zastanawiałam się, jak narodziny Jezusa wyglądały z punktu św. Józefa lub jak w podobnej sytuacji czułby się współczesny mężczyzna. Mężczyzna,który zostaje ojcem niezwykłego dziecka – dziecka niepełnosprawnego. Miałam okazję zastanowić się nad tym podczas jasełek – 11 stycznia.

Pierwsza część spektaklu opowiadała o przeżyciach Opiekuna Chrystusa, prostego i dobrego człowieka, którego znalazł się w trudnej sytuacji oraz Maryi mierzącej się z niełatwą wolą Boga. Ich dylematy zostały ukazane w oryginalny i fascynujący sposób. 

Druga część przedstawiała historię zakochanych, którym Bóg powierzył trudne zadanie. Urodził się im niewidomy synek. Każde z rodziców przeżywało tę tragedię inaczej. Matka kochała swoje dziecko i otaczała je nadzwyczajną opieką, natomiast ojciec (stolarz) zamknął się na chłopca i wyrzekł się go. Zrozumiał swój błąd dopiero, gdy Bóg odebrał mu wzrok. 

Wybitna, a przede wszystkim dojrzała, gra aktorska uczniów „powaliła” publiczność na kolana oraz w wielu przypadkach wzruszyła do łez. Nasze uszy radował śpiew solistów, chórzystów i dzieci ze scholi, a oczy zostały uraczone widokiem układów tanecznych oddających piękny taniec żydowski oraz niezwykle wymowną pantomimę.

Te niekonwencjonalne jasełka zawdzięczamy: p. Magdalenie Latoszewskiej, p. Karolinie Małeckiej, p Elżbiecie Rutkowskiej, p. Bożenie Mostowskiej oraz p. Annie Rzepeckiej, która przygotowała „klimatyczną” dekorację. Takie wydarzenie zdarza się tylko raz w roku, więc należy je przygotować tak, aby było wspominane przez całe 12  miesięcy.  W tym przypadku się udało, a osobom, które  nie widziały, mogę powiedzieć tylko jedno – żałujcie!

Róża Iwańska, klasa IIb