Dla każdego coś miłego – wizyta świętego Mikołaja

Obdarować kogoś można na różne sposoby. Jednym z nich jest postawienie dobrych ocen z dyktanda. Dyktanda napisanego 6 grudnia – podwójny powód do radości. A i aura sprzyjała pisaniu sprawdzianu z ortografii – przytulna klasa, „dobrotliwy” uśmiech polonistki, a za oknem zamieć, „Ksawery” i grzmoty. Wydawało się, że nic nie przerwie tej „sielankowej” atmosfery. 

Niestety, w połowie lekcji dało się słyszeć złowrogie pukanie – złowrogie dla „prawie” wszystkich, gdyż uczniowie z nadzieją patrzyli w drzwi. Po chwili pojawił się w nich święty Mikołaj z wielkim, czerwonym workiem. Święty wyróżniający się pobożnością, miłosierdziem i hojnością. Niewątpliwie właśnie ten, który się pojawił taki właśnie był (potwierdził swoją „prawdziwość”) – Jego przybycie stanowiło akt miłosierdzia (wobec umęczonych uczniów) i hojności (wszyscy otrzymali cukierki). Gość był również niezwykle pobożny. Czy pobożność nie przejawia się w umiłowaniu cnoty?  A cnotą nie jest pilna nauka? Mikołaj zaświadczył, że zna ortografię bardzo dobrze – przypomniał uczniom, że: „- uje” się nie kreskuje”.

Cóż, zarówno „wilk syty i owca cała” – święty zadowolił polonistkę i uczniów. Mikołaju, odwiedzaj nas, proszę, częściej.

PS
Ten Mikołaj był też nieco medialny – miał prywatnego fotografa – możecie więc zobaczyć zdjęcia z jego wizyty.

Polonistka 
(nie popsuła sobie humoru i nie sprawdziła dyktand)