Kakofonie Pijarskiej

„Chrzęst szczęk pstrych krów wprządł w słuch szept” – pisał Stanisław Barańczak, by oddać słowami świat dźwięków, tych nieco mniej przyjaznych dla uszu. Choć po ulicy Pijarskiej nie wędrują „pstre krowy” (a raczej pstre koparki), to wspomniana „łowicka autostrada” chyba za bardzo wzięła sobie do swojego betonowego serca słowa, że śpiewać każdy może i częstuje, od ponad dwóch tygodni, swymi kakofoniami uczniów.

A wszystko za sprawą remontu, który rozpoczął swoje panowanie na ulicy Pijarskiej. Ma on przynieść nowy, przestronny chodnik, a także bujne drzewa. Ucierpią, niestety, zwolennicy ekstremalnej jazdy – będą musieli poszukać innej, wyposażonej w naturalne przeszkody, drogi. Troszkę też cierpią nauczyciele, którzy zmuszeni zostali do rywalizacji z niekoniecznie subtelnym dźwiękiem ścinanych drzew i przejeżdżających mechanicznych „pstrych krów”. Za to uczniowie niemal całkowicie zrezygnowali z liberum veto w tej kwestii – ostatecznie koparka brzmi lepiej niż jakiś wykład o Wolterze i można zawsze udawać, że nic się nie wie o WEJŚCIU DO SZKOŁY OD ULICY SZOPENA.