„Szaleństwo polonistyczne” ogarniające od poniedziałku naszą szkołę, trwa w najlepsze. Pojawiły się już pierwsze ofiary – wśród licealistów, którzy pozazdrościli gimnazjalistom bojowych nastrojów i postanowili przystąpić do pojedynku. Naprzeciw siebie stanęły klasy drugie. Humaniści, biolodzy i matematycy musieli wykazać się znajomością szeroko pojętej literatury, dlatego też momentami ich „walka” przypominała Gombrowiczowski pojedynek na miny – bo któż spamiętałby te wszystkie Izabele, ich wesela, potopy nękające bronowickie pola, niosące kaganki oświaty Stasie Bozowskie i przeszkadzających im fircyków. Niektórych przerosły te „polonistyczne fanaberie”, popadli w dekadentyzm, twierdząc, że „wiedzą, iż nic nie wiedzą”, bo to wszystko przez fatum, które zwisło nad nimi. Inni z kolei przeżyli prawdziwe katharsis. Ostatecznie wyłoniono zwycięzcę – laur spoczął na skroniach humanistów (humanista potrafi!). Wieść niesie, że na ich cześć jest już budowany „pomnik trwalszy niż ze spiżu”.