Pielgrzymka nauczycieli i pracowników szkół pijarskich śladami siostry Faustyny Kowalskiej

W dniach 14 i 15 października nauczyciele i pracownicy naszych szkół wybrali się na pielgrzymkę śladem świętej Faustyny Kowalskiej.

Naszą wyprawę zaczęliśmy nie gdzie indziej, jak w miejscu urodzin Heleny Kowalskiej, czyli w Świnicach Warckich. Kustosz znajdującego się tam obecnie sanktuarium zapoznał nas z historią życia i misją siostry Faustyny. Po ucałowaniu relikwii świętej i krótkiej modlitwie pojechaliśmy z siostrą zakonną posługującą w sanktuarium do Głogowca.

Tam mogliśmy zwiedziliśmy dom rodzinny siostry miłosierdzia.  Ubogaceni przeżyciami w miejscach narodzin i dzieciństwa  Heleny Kowalskiej udaliśmy się w dalszą drogę Jej śladami. 

Kolejnym, chyba dość oczywistym miejscem, naszego „przystanku” było Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Trzeba przyznać, że już samo zestawienie domu rodzinnego siostry z Sanktuarium jest pięknym symbolem – oto uboga dziewczyna z małej miejscowości zostaje wybrana przez Boga i głosi na cały świat moc miłosierdzia. Świadomość tego miała też sama Helena Kowalska, która w swoim „Dzienniczku” pisała : „A choć jestem słaba i mała,/ Dajesz mi łaskę swej wszechmocy”. Nasz pobyt w Sanktuarium zakończyliśmy mszą świętą sprawowaną przez o. Dariusza w Kaplicy Słowackiej. Później już prosto udaliśmy się w gościnę do krakowskich ojców pijarów. 

Jeden dzień zamknęliśmy mszą świętą, a kolejny rozpoczęliśmy. Tym razem eucharystię sprawował ojciec prowincjał, który podczas homilii przywołał postaci trzech świętych – świętego Józefa Kalasancjusza, świętej Faustyny Kowalskiej oraz świętej Tereski. Podkreślił, że każdy z nich wykazał się bezgraniczną ufnością w plan Boży. Ojciec prowincjał zachęcał także, byśmy, podobnie jak ci święci, potrafili zobaczyć w drugim człowieku obraz Boga. 

Po mszy świętej odwiedziliśmy Galerię Sztuki Polskiej XIX wieku. Trzeba przyznać, że niesamowite wrażenie, tym bardziej, że ubarwione ciekawą opowieścią pani przewodniczki, zrobiły  na nas zgromadzone tam obrazy, chociażby „Czwórka” J. Chełmońskiego czy „Pochodnie Nerona” H. Siemiradzkiego. 

Ostatnim punktem naszej pielgrzymki było dumnie wznoszące się na wzgórzu opactwo benedyktynów w Tyńcu. Jest to jedno z miejsc, w którym szczególnie odczuwa się historię – w końcu pierwsi benedyktyni przybyli tutaj już w XI wieku. 

Nasz wyjazd dobiegł końca w sobotnie popołudnie. Z  pielgrzymki przywieźliśmy „Dzienniczki” siostry Faustyny, ale także świadomość, że „gdy zdamy sobie sprawę, że miłość, jaką Bóg ma 

dla nas, nie zatrzymuje się przed naszym grzechem, nie cofa się przed naszymi przewinieniami, ale staje się jeszcze bardziej troskliwa i wielkoduszna; gdy zdamy sobie sprawę, że była to miłość aż do męki i śmierci Słowa, które stało się ciałem i zgodziło się odkupić nas za cenę własnej Krwi, wówczas wykrzykniemy z wdzięcznością: „Tak, Pan jest bogaty w miłosierdzie”, i wreszcie powiemy: „Pan jest miłosierdziem”.