W nagrodę do Rzymu

Nocami w Łowiczu nie dzieje się za dużo. Ruch zamiera, wiatr hula swobodnie ulicami. Tak też było w nocy z 28 na 29 listopada. Z jedną różnicą – że na parking na Starorzeczu, zjeżdżali członkowie scholi, samorządu uczniowskiego czy animatorzy, jednym słowem osoby zaangażowane w różny sposób w życie szkoły. O godz. 3.00 wyruszyliśmy. Byli z nami nasi opiekunowie, p. dyrektor Przemysław Jabłoński, pani Natalia Kędziora i o. Andrzej Lisiak. Dotarliśmy na warszawskie lotnisko, przed godz.6 wylecieliśmy do Rzymu. Każdy trochę podekscytowany, zaspany, zmęczony…, różne emocje i stany unosiły się w powietrzu.

 Po wylądowaniu na rzymskim lotnisku, przygodach z walizkami (kto wie, ten wie), dojechaliśmy pociągiem, do centrum Rzymu na dworzec Termini. To ważne miejsce, taka nasza ,,baza wypadowa” we wszystkie kierunki zwiedzania. Po krótkiej wizycie w naszym hotelu Mariano, ruszyliśmy w miasto. Zaczęliśmy z wysokiego ,,C”, a raczej po polsku z wysokiego „K”. Tak, od Koloseum – symbolicznego miejsca męczeństwa chrześcijan. Następnie zwiedzaliśmy dalej, jezuicki kościół Najświętszego Imienia Jezus, czy Campo de’Fiori, współczesne targowisko, gdzie można usłyszeć język polski nie tylko wśród turystów, ale również wśród sprzedawców. Po przerwie na jedzenie, wyruszaliśmy do jednego z najważniejszych miejsc dla pijarów, Kościoła p.w. św. Pantaleona, przy którym założono pierwszy dom zakonny, gdzie przez wiele lat mieszkał sam św. Józef Kalasancjusz. Mogliśmy tam uczestniczyć w Eucharystii, zwiedzić pokój, w którym zmarł Kalasancjusz, gdzie przechowywane są jego relikwie. Przez całą wizytę towarzyszył nam jeden z najbliższych współpracowników ojca generała, który również tam ma swoją siedzibę, o. Józef Matras. Wieczorem mogliśmy podziwiać Fontannę Czterech Rzek czy Piazza Novana. Ważnym punktem był również kościół św. Ludwika Króla Francji, w którym mogliśmy podziwiać malarski geniusz Caravaggia, m.in. grę światłocieniem w obrazach ,,Powołanie św. Mateusza” czy ,,Męczeństwo św. Mateusza”. Dzień również zakończyliśmy z przytupem, bo zobaczyliśmy Pantheon, dawną politeistyczną świątynię, obecnie miejsce pochówku ważnych osobistości, m.in. króla Wiktora Emmanuela II.

 Kolejny dzień, po śniadaniu, zaczęliśmy od Watykanu. Najważniejszym punktem dnia była audiencja generalna u Papieża Franciszka. Napełnienie mądrością słów Papieża mogliśmy ruszyć zwiedzać Muzea Watykańskie – ogromny zbiór dzieł sztuki, rzeźb, jeden z największych na świecie. Na uwagę zasługuje wiele dzieł, ale myślę, że możemy być dumni, że w jednej z sal podziwiamy ,,Jana Sobieskiego pod Wiedniem” autorstwa Jana Matejki. Dzięki temu wielu turystów może usłyszeć o wielkim dokonaniu Polaków, jakim było zatrzymanie inwazji tureckiej na Europę. Oczywiście nie można nie wspomnieć o Kaplicy Sykstyńskiej, upiększonej przez malarskiego geniusza, Michała Anioła, którą swoją wiedzę na temat tego co ma malować na swoich słynnych freskach czerpał m.in. z Biblii. Zwiedzanie Watykanu zakończyło podziwianie Bazyliki św. Piotra, największego kościoła na świecie. Pomodliliśmy się chwilę, m.in. przed grobem św. Jana Pawła II. Kopuła czy baldachim nad Grobem św. Piotra zrobiły piorunujące wrażenie. Wieczorem, aby nieco ochłonąć, po kolacji, aby nie co ochłonąć poszliśmy na lody po słynną Fontanną di Trevi.

Kolejny dzień, również po naszym śródziemnomorskim śniadaniu zaczęliśmy bardzo intensywnie. Zwiedzaliśmy bazylikę Santa Maria Maggorie, z wizerunkiem Matki Bożej Śnieżnej. Wychodzi stamtąd słynna procesja Bożego Ciała, przez cały Rzym. Potem przenieśliśmy się na Awentyn i Palatyn. Podziwialiśmy m.in. Circus Maximus, gdzie urządzane były wyścigi rydwanów. Przechodziliśmy obok słynnych Ust Prawdy, które miały ucinać ręce krzywoprzysięzcom. Wszyscy z nas wrócili z całymi rękami, więc chyba nie wykryto w nas kłamstwa. Również mogliśmy popatrzeć na Watykan przez słynną dziurkę od klucza. Dotarliśmy również do Bazyliki św. Cecylii, gdzie owa święta jest pochowana. Patronka muzyków, zespołów muzycznych, więc bardzo ważne miejsce dla członków naszej pijarskiej scholii. Na Zatybrzu odkryliśmy kolejne ciekawe miejsce, Kościół św. Doroty, gdzie w zakrystii Kalasancjusz otworzył pierwszą pijarską szkołę dla ubogich dzieci, właśnie przede wszystkim z tej dzielnicy, która była miejscem zamieszkania rzymskiej biedoty. Chyba najważniejszym punktem dnia była Galeria Borghese, galeria sztuki, jedna z najsłynniejszych na świecie. Podziwialiśmy rzeźby m.in Pauliny Borghese, kochanki Napoleona jako Wenus, ,,Dawid”, ,,Apollo i Dafne” Berniniego, obrazy m.in ,,Złożenie do grobu” Rafaela, ,,św. Hieronim” Caravaggia czy ,,Madonna z Dzieciątkiem” Belliniego i wiele, wiele innych. Po wyjściu z galerii napotkaliśmy pana z gitarą w parku, którego poprosiliśmy o udostępnienie nam instrumentu i schola zaśpiewała kilka piosenek. Był to niewątpliwie bardzo miły przerywnik. Mieliśmy również okazję popatrzeć na Rzym z kilku pięknych miejsc widokowych, m.in. Ogrodu Pomarańczowego. Późnym po południem odwiedziliśmy kościół Santa Maria del Popolo z kolejnymi dziełami Caravvagia m.in. ,,Nawrócenie św. Pawła” i ,,Ukrzyżowanie św. Piotra”. Przeszliśmy przez pełen ludzi i ulicznych grajków Piazza del Popolo, następnie najbogatszymi ulicami Rzymu pod Schody Hiszpańskie i Plac Hiszpański.

Ostatniego dnia naszej wycieczki musieliśmy wstać wcześnie rano, aby móc wyruszyć pociągiem do Monte Cassino, góry, na zboczu której spoczywają polscy żołnierze na czele z gen. Władysławem Andersem, którzy brali udział w zaciętej walce o klasztor benedyktynów znajdującym się na samym szczycie. Widoki z samej góry również zapierały dech w piersiach. Po obiedzie w samym urokliwym miasteczku Cassino wróciliśmy do Rzymu, gdzie w strugach padającego deszczu podeszliśmy jeszcze na Kapitol, z którego rozciągał się widok na słynne Forum Romanum, ważne miejsce społeczne, gospodarcze i polityczne starożytnego Rzymu. Późnym wieczorem dotarliśmy na lotnisko, a oczekując na samolot schola umiliła podróżującym oczekiwanie na swoje loty dając piękny koncert z wykorzystaniem lotniskowego fortepianu. Po północy wylądowaliśmy w Warszawie, żeby po 2 w nocy być w Łowiczu, gdzie czekali na nas ztęsknieni rodzice.

Jeszcze wiele można opisać przygód, zdarzeń, odwiedzonych miejsc, liczba atrakcji tych spodziewanych i nie, które spotkały nas w te dni była zdecydowanie nadprogramowa. To był niezwykły wyjazd dający uczestnikom wiele radości, powodów do uśmiechu i wspominek. Było pięknie! Dziękujemy opiekunom i wszystkim dzięki którym ten wyjazd mógł się odbyć. Miejmy nadzieję, do zobaczenia!

Szymon Miterka