Byłam dzisiaj z klasą na pielgrzymce gimnazjalistów. Mogę uznać ten dzień za udany. Wyjechaliśmy o ósmej, aby na miejscu być przed dziesiątą. Podróż minęła mi bardzo przyjemnie na rozmowie z przyjaciółką. Po dotarciu na miejsce, gdy byliśmy już w auli i zajęliśmy miejsca, niestety musieliśmy czekać prawie godzinę na rozpoczęcie wykładu. Wystąpienie rozpoczęło się od filmiku, w którym byli żołnierze opisywali swoje życie. Następnie doświadczony żołnierz zaczął przemawiać. Jak dla mnie mówił zdecydowanie za głośno i emocjonalnie o historii polskich kombatantów. W międzyczasie pytał nas o różne rzeczy związane z wojną. Za poprawne odpowiedzi były nagrody. Pomimo tego było to dla mnie interesujące, o wielu kwestiach nie miałam pojęcia.
Potem głos zabrał ksiądz, który wielokrotnie był na misjach. Najbardziej poruszył mnie występ weterana, który na misji stracił rękę. Opowiedział nam o tym, jak już w dzieciństwie pragnął zostać żołnierzem, a potem o swojej misji. Podziwiam go za to,że mimo tego nieszczęścia ma siłę żyć dalej, rozwijać się i walczyć o swoje marzenia. Następnie wzięliśmy udział w mszy świętej, kościół był piękny, ale było tam bardzo zimno. Po obiedzie pojechaliśmy do muzeum techniki. Gdy dotarliśmy na miejsce, podzieliliśmy się na grupy – jedna miała wykład z astronautyki, a druga z historii transportu. Byłam w grupie drugiej, przewodnik przedstawił nam historię komunikacji, zadawał pytania. Później mogliśmy zwiedzić samodzielnie muzeum. Wróciliśmy do domu wieczorem. Ta wycieczka była dla mnie pouczająca, nauczyłam się, że mimo przeciwności losu trzeba walczyć o jak najlepsze przeżycie każdego dnia.
Julia Jędrzejczak klasa III a