Brama wciąż otwarta przechodniom ogłasza,
Że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza.
A. Mickiewicz, „Pan Tadeusz”
Jestem oszołomiony. Czym? Tym wszystkim, tutaj tak dużo się dzieje, a wszystko jest na miejscu, wszystko dopracowane!
Macie imponujące osiągnięcia!
To fajna szkoła, jesteście mili i z tego, co widać, macie dużo, ciekawych zajęć.
Takie wypowiedzi, z różnych stron „świata”, bo z Łowicza, Sochaczewa, Kutna, Łęczycy, można było usłyszeć 22 marca, przechadzając się korytarzami naszej szkoły. Korytarzami, które stały się dość ciasne, ponieważ musiały pomieścić ponad 600 osób.
Działo się naprawdę dużo i niemal wszędzie – w każdym zakątku szkoły. Już od progu gości witali nauczyciele oraz nasi „kompetentni” (tak określili ich odwiedzający, a ja podpisuję się pod tą opinią) uczniowie, którzy zapraszali do podróży po pijarskiej. Przewodnik był potrzebny nie tylko dlatego, że wyznaczał kierunek zwiedzania i stał na straży, by nie zgubić się wśród „tańczących wahadeł”, układanych na czas kostek Rubika i innych tajemniczych sprzętów. Przewodnik zdradzał również nasze tajemnice – to prawda, nie mamy jeszcze tunelu łączącego nas z Częstochową.
Warto było zajrzeć do pracowni fizycznej i biologicznej, a tam uczestniczyć w wybuchu wulkanu, przeżyć chwilę grozy, gdy zobaczyło się krwawiącego kolegę („sztuczna krwią”). To ekstremalne doświadczenie wymagało pomiaru ciśnienia, który odbywał się przed pracownią biologiczną. Skołatane nerwy kojono słodkimi komórkami i owocowym DNA – nauka zdecydowanie ma smak truskawek i ananasów. Następnie posileni goście (jeżeli ktoś czuł, że poziom cukru wciąż jest za niski, mógł uzupełnić niedobór w kawiarence) mogli podziwiać wytwory zwinnych umysłów i palców – poczet znanych Polaków (rzeźby) oraz świąteczne (i nie tylko) cuda z papieru. Każda artystyczna, ale i techniczna, dusza musiała zajrzeć do sali gimnastycznej, a tam zazwyczaj pochłaniał ją „kolorowy zawrót głowy”. Można było przyjrzeć się naszym osiągnięciom, naszej przeszłości, poczytać szkolną gazetę „Nasz List”, obejrzeć zwinnych akrobatów (najczęstsza reakcja gości: Wow!, Ale są wygimnastykowani, ja bym się bała!), pełnych gracji tancerzy, zasłuchać się w wielojęzyczne wykonania piosenek, a także wzruszyć przedstawieniem pt. „Calineczka”. Niezwykłą atrakcję stanowił również dron– wywoływał on na początku zdziwienia, a następnie nasi goście chętnie uśmiechali się do mechanicznego „ptaka” nagrywającego film.
Wydarzenie to przygotowywało ponad 150 osób – nauczyciele oraz uczniowie, którzy już od poniedziałku poprzedzającego Dzień Otwarty, biegali z tablicami, planami, pomysłami i starali się dopiąć wszystko na ostatni guzik. Sądząc po opiniach naszych gości, chyba się udało.
Dziękujemy wszystkim, którzy nas odwiedzili i zapraszamy we wrześniu!