50 kościołów Wilna

Zdjęcie użytkownika Pijarskie Szkoły Królowej Pokoju w Łowiczu.

Dnia 13 maja 2018 roku wyjechaliśmy wraz z klasą 7a i 7b na ekscytującą wycieczkę do kraju, o którym pisał w Inwokacji Adam Mickiewicz – na Litwę.
Ze Starorzecza wyruszyliśmy o siódmej rano. W trakcie drogi opiekę nad nami sprawowali nauczyciele: pani Joanna Kucharek, pani Magda Gładka i pan Damian Górski, towarzyszyła nam również pani Izabela z biura podróży. Jechaliśmy około siedem godzin. W czasie drogi mieliśmy okazję zapoznać się z językiem litewskim oraz różnymi ciekawostkami m.in. na temat Kowna (przygotowane wcześniej przez nas). Jest ono dawną stolicą tego państwa oraz największym ośrodkiem przemysłowym Litwy.

Kiedy tylko opuściliśmy autokar naszym oczom ukazały się wzniosłe mury, niestety zniszczonego, choć nadal wspaniałego zamku. Ruiny usytuowane zostały przy ujściu rzeki Wilii do Niemna. Na drugim brzegu stał zaś masywny kościół pod wezwaniem świętego Jerzego. Wszyscy z podziwem obejrzeliśmy jego wnętrze. Mimo wielu zniszczeń spowodowanych wojną, kościół zapierał dech w piersiach. Niestety podziwianie fasady budynku utrudniły nam trwające tam prace remontowe. Po zrobieniu wielu zdjęć udaliśmy się w kierunku centrum miasta. Po drodze zobaczyliśmy barokowy kościół Jezuicki świętego Franciszka Ksawerego. W ten sposób dotarliśmy do kościoła świętej Gertrudy, jednego z najstarszych na Litwie. Idąc krętymi uliczkami wzdłuż rzeki naszym oczom ukazał się kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Kilkadziesiąt lat temu Kowno dotknęła starsza powódź. To ile wynosił wtedy poziom wody upamiętnienia zabytkowa tabliczka na jednej ze ścian gotyckiego gmachu. Zwiedzanie tego miasta zakończyliśmy przy bazylice archikatedralnej Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Pożegnaliśmy się z panią Janinką – uroczą przewodnik i udaliśmy się w dalszą drogę. W autokarze panowała wesoła atmosfera, więc na wieść, że zaraz będziemy na miejscu wszystkim zrzedły miny. Dobry humor jednak szybko wrócił, kiedy tylko zobaczyliśmy pierwsze budynki Wilna. Miasto było otoczone ze wszystkich stron gęstym lasem. Zostaliśmy zakwaterowani w hotelu Karolina. Z okien mieliśmy fantastyczny widok na wieżę telewizyjną (jedną z najwyższych budowli na świecie), która była pięknie oświetlona w nocy. Zmęczeni udaliśmy się na pyszną kolację. Po rozpakowaniu walizek wszyscy smacznie zasnęliśmy w naszych sypialniach.

Następnego dnia obudziliśmy się o wpół do ósmej. Bardzo się śpieszyliśmy, ponieważ każdy był ciekawy ujrzenia kolejnych fascynujących atrakcji, których przedsmak mieliśmy poprzedniego dnia. Kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca, przedstawiła nam się pani przewodnik. Pani Jolanta urodziła się w Wilnie, ale uczęszczała do polskiej szkoły, dzięki czemu mówi biegle po polsku. Podczas drogi opowiadała nam ciekawie o mijanych miejscach. Autokar opuściliśmy przy placu Katedralnym. Ogromne wrażenie zrobiła na nas bazylika archikatedralna świętego Stanisława Biskupa i świętego Władysława. Jej ozdobne wnętrze cieszyło oko, a bogato udekorowane nawy opowiadały historię tego miejsca. Na placu przed bazyliką postanowiliśmy odtworzyć historię sprzed 27 lat i tak jak kiedyś mieszkańcy Litwy, ustawiliśmy się w długim rzędzie. Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć udaliśmy się dalej. Rzuciliśmy okiem na rekonstrukcję Zamku dolnego oraz na rzeźbę Giedymina, założyciela Wilna. Zostawiając nas z niedosytem poznania starego miasta, który mieliśmy zaspokoić jutro, wyruszyliśmy na Górę Trzykrzyską. Tam pani przewodnik pokazała nam ruiny pierwszych krzyży, zniszczonych przez Związek Radziecki. Nowe, białe były większe i również robiły wspaniałe wrażenie. Z góry widać było całą panoramę Wilna. Budynki wydawały się jakby były zrobione z klocków. Mimo, że ciężko było nam oderwać od nich wzrok, pojechaliśmy dalej. Naszym kolejnym celem stał się kościół świętego Piotra i Pawła. Pomimo tego, że z zewnątrz wydawał się zwykłą świątynią, wewnątrz można było zobaczyć ponad dwa tysiące rzeźb wykonanych ze stiuku, z czego żadna się nie powtarzała. Następnie udaliśmy się zobaczyć cmentarz na Rossie. Najpierw postawiliśmy znicz na grobie matki Józefa Piłsudskiego i jego serca. Pomodliliśmy się i wysłuchaliśmy historii jego życia, silnie związanej z Litwą. Potem rozpoczęliśmy zwiedzanie tego starego i jakże tajemniczego miejsca. Poznaliśmy smutną prawdę na temat niszczenia nagrobków przez ZSRR oraz fakt, że od lat rodziny zmarłych nie dbają o nie, gdyż prawdopodobnie nawet nie wiedzą, że ktoś z krewnych tam spoczywa. Zmęczeni, ale szczęśliwi powróciliśmy do hotelu. Ponownie zjedliśmy przepyszny posiłek, by szybko zasnąć, zaraz po wykonaniu wieczornej toalety.

Następnego dnia, gdy wstaliśmy, po raz pierwszy spotkaliśmy się z niezbyt ładną pogodą. Mimo to nie zniechęciliśmy się tym. Weseli przyszykowaliśmy się na wyjście wraz z naszą panią przewodnik. Już mieliśmy wejść do autokaru, którym dojechalibyśmy do starówki wieleńskiej, gdy okazało się, że nie wszyscy byli przygotowani na nadejście deszczowych chmur nad malownicze Wilno. Osoby te musiały udać się do położonego tuż obok sklepu, w celu kupna płaszczów przeciwdeszczowych. Wykorzystałem tę chwilę na rozmowę z moimi przyjaciółmi. Po kilku minutach wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy w kierunku wieleńskiego starego miasta. Po drodze nasza przewodniczka, Jolanta, opowiadała nam o ważnych budynkach, które mijaliśmy oraz o samej Ostrej Bramie, którą zaraz mieliśmy zobaczyć. Gdy ją ujrzałem niezwykle się zdziwiłem. Nie miała w sobie żadnych ostrych elementów. Wyglądała jak zwyczajna brama. Gdy przekroczyłem bramę myślałem, że jestem w zupełnie innym mieście. Po obu stronach stały malownicze kamieniczki. Pani przewodnik przywołała nas gestem ręki i pokazała, gdzie znajduje się obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej. Zauważyliśmy przeszklony kawałek bramy, przez który było widać ten obraz. Weszliśmy długimi schodami i się przy nim pomodliliśmy, ponadto zauważyłem tablicę ofiarowaną przez marszałka Piłsudskiego z napisem Dzięki Ci Matko za Wilno. Gdy wyszliśmy z sanktuarium ruszyliśmy ku cerkwi św. Ducha. Wszyscy byli zainteresowani faktem, że w tej cerkwi znajdują się zmumifikowane ciała męczenników Antoniego, Jana i Eustachego. Zauroczeni wyglądem ikonostasu oraz sklepienia tej świątyni zrobiliśmy wiele pięknych zdjęć. Kilka osób kupiło pamiątki, które sprzedawane były w małym sklepiku w jednej z naw bocznych. Po chwili samodzielnego zwiedzania cerkwi oraz zrobieniu kilku zdjęć, wyszliśmy na zewnątrz w celu udania się do cerkwi Trójcy Świętej. Zanim jednak tam poszedłem z moimi kolegami i koleżankami, zwiedziłem rekonstrukcję celi Konrada. Zobaczyliśmy przez małe okienko w drzwiach, które prowadziły bezpośrednio do jego celi jak bardzo była uboga. Po jej zwiedzeniu mieliśmy pójść, aby zwiedzić kościół unicki, z którym sąsiadowała. Przed nim pani Kucharek, opowiedziała nam o rozłamie kościoła katolickiego, abyśmy nie mylili wszystkich wyznań, a jest ich naprawdę wiele. Gdy wszedłem do cerkwi zauważyłem, że ściany były bardzo zniszczone, cały kościół wyglądał dosyć biednie. Wtedy pani przewodnik opowiedziała nam historię tej świątyni. Naszym następnym celem było Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Wilnie, gdzie znajduje się obecnie oryginał cudownego obrazu Jezu ufam Tobie, namalowanego przez Eugeniusza Kazimirowskiego, ze słów siostry Faustyny Kowalskiej. Po drodze, pani przewodnik opowiedziała nam o kościele św. Ducha, który mijaliśmy. Dowiedziałem się wtedy, że do 2005 roku to właśnie w nim znajdował się ten obraz. W tym właśnie roku usunięty został również napis Jezu ufam Tobie, było to spowodowane konfliktami Polsko-Litewskimi. Wiele osób zrobiło liczne zdjęcia tej świątyni. Gdy ją minęliśmy stanęliśmy przed kościołem św. Trójcy, w którym to obecnie się znajduje dzieło malarza Kazimirowskiego. Weszliśmy do kaplicy i oddaliśmy się modlitwie. Następnym punktem programu był sławny Uniwersytet Wileński, w którym uczyło się dwóch najważniejszych poetów romantycznych, byli to Adam Mickiewicz oraz Juliusz Słowacki. Weszliśmy na dziedziniec uczelni i naszym oczom ukazała się piękna barokowa zabudowa. Uniwersytet ten powstał z inicjatywy króla Stefana Batorego, który w 1579 przeznaczył środki na przekształcenie Kolegium Jezuitów w Wilnie na Akademię i Uniwersytet Wileński Towarzystwa Jezusowego. Gdy znaleźliśmy się na tym dziecińcu od razu rzucił mi się w oczy gmach pewnego kościoła. Z powodu padającego deszczu musieliśmy szybkim krokiem udać się do jego środka. Od razu w oczy rzucił się kunszt głównego ołtarza. Dostrzegliśmy również tablicę upamiętniającą pierwszych rektorów, Piotra Skargę oraz Jakuba Wujka, pierwszego tłumacza biblii na język polski. Dodatkowo mieliśmy możliwość zobaczyć, jak bardzo ozdobione jest wnętrze uniwersytetu, weszliśmy schodami i ujrzeliśmy piękne współczesne freski na suficie, ozdobne kolumny. Lekko zmęczeni po całym dniu zwiedzania udaliśmy się w stronę naszych ostatnich atrakcji związanych z Wilnem. Były to między innymi kościoły św. Anny i Bernardynów. Zwiedzając je przypadkowo spotkaliśmy ćwiczący chór kościelny, co zachęciło nas abyśmy chwilę dłużej zostali w świątyni. Ostatnim punktem programu był pomnik naszego wieszcza narodowego, Adama Mickiewicza, który jest jednym z punktów sporów między Litwinami, a Polakami. Trwają ciągłe dyskusje o tym, skąd pochodził. Pani przewodnik dała nam zadanie, znaleźć Adama Mickiewicza na tablicach położonych przy pomniku, które przedstawiają sceny z Dziadów. Po zrobieniu kilku zdjęć pomnikowi oraz tablicom położonym przy nim, zrobiliśmy grupowe zdjęcie przy rzeźbie. Zmęczeni udaliśmy się autokarem do hotelu. Po pysznej obiadokolacji, udaliśmy się w kierunku wieży telewizyjnej. Gdy dotarliśmy na sam szczyt zobaczyliśmy widoki, których nie da się opisać słowami. Widać było całe Wilno, wszystko wydawało się takie malutkie, ale jakie piękne! Mieliśmy to szczęście, że mogliśmy zobaczyć lecące balony, co idealnie wkomponowało się w panoramę Wilna.

Następnego dnia obudziłem się znacznie wcześniej niż pozostali moi współlokatorzy. Chciałem jeszcze popatrzeć na Wilno, miałem świadomość, że widzę go już po raz ostatni. Wraz z kolegami zeszliśmy na ostatnie śniadanie i tak samo jak wczoraj, wystąpił niespodziewany problem z ilością naleśników. Tym razem załapałem się do grona szczęśliwców i mogłem rozkoszować się ich smakiem. Dodatkowo Dominik umilił nam czas grą na fortepianie. W ten sposób pożegnaliśmy się z hotelem Karolina. Spakowaliśmy nasze walizki do autokaru i wyjechaliśmy. Nim się na dobre rozsiedliśmy w naszych fotelach, okazało się, że już dojechaliśmy do naszego ostatniego miejsca, które mieliśmy zwiedzać, był to piękny zamek w Trokach. Już mieliśmy wchodzić razem z panią przewodnik, gdy okazało się, że mamy godzinę wolnego, spowodowaną opóźnieniem się czasu zwiedzania. Wykorzystałem ten czas na kupno kilku pamiątek wraz z moimi przyjaciółmi, zrobiłem wiele zdjęć. Nawet nie zauważyłem, kiedy minęła godzina, udałem się na miejsce zbiórki i całą grupą weszliśmy na teren muzeum oraz ruszyliśmy do budynku zamku. Bardzo spodobały nam się wszelakie eksponaty, które wystawione były w kolejnych komnatach zamkowych. Nie do końca spodobało nam się, jak nasza pani przewodnik opowiadała historię tego miejsca, jednak widoki wynagradzały to w zupełności. Na końcu naszego zwiedzania zeszliśmy krętymi schodami, po czym udaliśmy się samodzielnie do zbrojowni w celu przeczytania wielu nowinek, o których nie wiedzieliśmy, jak i zobaczeniu pięknych wystaw. Po kilkunastu minutach zwiedzania wyszliśmy z terenu rekonstrukcji twierdzy. Poszliśmy w stronę autokaru, jednak wcześniej wstąpiliśmy na kibiny, są to tak zwane pierogi karaimskie. Wsiedliśmy z powrotem do autokaru, po czym wyruszyliśmy do domu. Droga minęła nam bardzo spokojnie, mimo wielkiej ulewy za oknami. Już około godziny 22 byliśmy na starorzeczu w Łowiczu.

Cieszę się, że mogłem na tę wycieczkę pojechać i poznać wiele nowych informacji dotyczących Wilna i Litwy. Z pewnością wrócę tam kiedyś i odwiedzę te miejsca, których jeszcze nie widziałem.

Zuzanna Pawłowska, Jan Kolas