„Frustravivit, qui neminiprodest” – kilka słów, jak dobrze zacząć nowy rok szkolny

1 września chyba każdy uczeń zasmakował bezpośrednio przykrego doświadczenia nieuchronności czasu – wakacje bezpowrotnie minęły, na następne trzeba czekać 304 dni, jeżeli ktoś woli inaczej: 10 miesięcy. 10 miesięcy zapewne niełatwych klasówek, odpytywań, prac domowych. Gdzie w tym wszystkim jakiś płomyk nadziei?

Ów płomień nadziei rozświetlił wypełniony po brzegi kościół pijarski, a wszystko za sprawą pokrzepiających słów Ojca Rektora oraz uśmiechniętej, rozśpiewanej scholii i troszkę wystraszonych pierwszaczków.

Podczas uroczystej mszy świętej inaugurującej rok szkolny 2015/2016 Ojciec Rektor przypomniał, że szkoła przede wszystkim uczy życia. Życia, w którym ważne są relacje z innymi, ponieważ „na próżno żyje ten, kto nikomu nie przynosi pożytku”. Dlatego też należy postępować inaczej niż biblijny bogacz ubrany w purpurę i bisior–powinniśmy dostrzegać potrzebujących wokół nas. Warto służyć im wsparciem, ale też dobrym słowem. Poza byciem dobrym uczniem, trzeba być dobrym człowiekiem, a szkoła powinna stać się miejscem radosnych spotkań. Słusznie więc niektórzy podejmują wysiłek odwiedzin szkolnych murów dla przyjaciół. 

Już podczas Eucharystii można było podzielić się życzliwością, przekazując symboliczną kwotę na zakup pomocy szkolnych dla uczniów z naszych szkół. Po mszy świętej ponad 550 „pijarzątek”, tych małych i całkiem dużych, udało się do swoich klas, by rozpocząć nowy rok szkolny w otoczeniu koleżanek i kolegów. W tłumie zmierzającym do szkoły dało się zauważyć nie tylko nowych żaków, lecz również nowych bakalarzy – do grona pedagogicznego dołączyli: p. Magdalena Burzykowska, p. Justyna Sikora, p. Anna Wiercioch, p. Anna Wojtasiak, p. Monika Kosiorek, p. Agata Wolska, p. Dominik Kuś,  o. Dariusz Lorenc, o. Jerzy Mykała. 

Wszystkim życzymy, by rozpoczynając tę nową podróż, odnaleźli w naszej szkole życzliwe osoby, bo „w towarzystwie odpowiedniego człowieka możesz odbyć podróż dookoła świata, a będzie ci się zdawało, że wszystko to trwa jedną chwilę. W pojedynkę jedynie wleczesz się przez świat, nawet jeśli jedziesz ekspresem albo lecisz samolotem”.